Zielona przyszłość. To zdaniem Europejczyków powinniśmy zrobić

Michał Rosiak

Jak powinna wyglądać nasza walka o bezemisyjną i zieloną przyszłość? Europejczycy w ostatnim badaniu Eurobarometru nie pozostawiają złudzeń – chcą, by UE skupiła się na realnych działaniach, które przyniosą ulgę gospodarstwom domowym, wesprą przemysł i inwestycje w odnawialne źródła energii. Jakie kroki wskazują jako priorytetowe? Sprawdźmy.

Cztery filary zielonej transformacji

Unia Europejska otrzymała ogromny kredyt zaufania od swoich obywateli w celu przeprowadzenia szeregu gruntownych zmian w obszarze polityki energetycznej i klimatycznej. Cel jest jeden – bezemisyjny kontynent w 2050 r.

Tylko czy sami Europejczycy wiedzą, jak ich brukselscy reprezentanci powinni zarządzić tą sytuacją? Jakie podjąć działania i na czym skoncentrować wysiłki w pierwszej kolejności? W końcu czas ucieka, a konsekwencje porażki mogą być ponure. I będą. Cóż, wiedzą i nie omieszkali się tą wiedzą podzielić z ankieterami Eurobarometru.

Na pytanie Jakie środki związane z energią należy traktować priorytetowo, aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r.? padło wiele wskazówek, wśród których najczęściej powtarzały się:

●       dywersyfikacja źródeł energii, np. poprzez wybór wodoru odnawialnego, biogazu, paneli słonecznych;

●       oszczędzanie energii wszędzie tam, gdzie jest to możliwe (np. w ramach procesów przemysłowych, w zastosowaniach cyfrowych, w transporcie, poprzez ogrzewanie i chłodzenie budynków itp.);

●       dalsze wdrażanie energii jądrowej, w tym małych lokalnych reaktorów jądrowych;

●       elektryfikacja – za pomocą energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych lub niskoemisyjnych – wszystkich możliwych zastosowań energii, takich jak transport, ogrzewanie i chłodzenie budynków itp.

Istnieją zauważalne różnice w popularności tych środków pomiędzy ogółem unijnych obywateli a Polakami, co najbardziej uwidacznia się w polskim entuzjazmie do energii atomowej, ale warto skupić się na opisie wskazanych metod aniżeli różnicach wśród respondentów.

Dywersyfikacja źródeł energii

Na pierwszy ogień pójdzie dywersyfikacja dostępnych źródeł energii. Za priorytetowy uznało ten krok 62 proc. wszystkich respondentów oraz 56 proc. Polaków. Chcemy więcej energii odnawialnej i mniejszego uzależnienia od paliw kopalnych. Jak prezentują się widoki na taki scenariusz?

Z danych UE wynika, że w 2022 r. Wspólnota wyprodukowała 2 641 TWh (terawatogodzin) energii elektrycznej. Prawie 40 proc. pochodziło ze źródeł odnawialnych (OZE). Paliwa kopalne stanowiły 38,6 proc., a energia jądrowa ponad 20 proc. Głównym paliwem kopalnym wykorzystywanym do wytwarzania energii elektrycznej był gaz (19,6 proc), a następnie węgiel (15,8 proc).

Warto przy tym odnotować, jak zmieniał się udział OZE w całościowej produkcji energii w UE w ciągu ostatnich dekad – od 2004 r. wzrósł ponad dwukrotnie. Jeśli wzrośnie ponad dwukrotnie przez kolejne 20 lat, blisko 80 proc. energii będziemy pozyskiwać z odnawialnych źródeł.

I tego właśnie chcą Europejczycy – dywersyfikacji, ale rozumianej jako tania, zielona i zdecentralizowana sieć energetyczna.

Oszczędzanie energii

54 proc. w Unii i 48 proc. ankietowanych nad Wisłą uznało, że to ważny element wielkiej, zielonej strategii Europy. Sami starają się oszczędzać energię zarówno w domu, jak i w pracy. [1] To działanie obejmuje m.in. efektywniejsze procesy przemysłowe, zmniejszenie zużycia energii w transporcie oraz optymalizację ogrzewania i chłodzenia budynków. A może przede wszystkim ostatnie z wymienionych.

Dlaczego nieruchomości są tak istotne? Mądre głowy wyliczyły[2] , że budynki w UE odpowiadają za 40 proc. zużycia energii i 36 proc. emisji gazów cieplarnianych. Dlatego też w marcu 2024 r. Parlament Europejski przyjął aktualizację przepisów dotyczących charakterystyki energetycznej budynków, których celem jest stworzenie neutralnego dla klimatu sektora budowlanego do 2050 r.

A co to da w praktyce? Sporo. Zgodnie z nowymi regulacjami wszystkie nowe budynki powinny generować zerową emisję od 2030 r. (od 2028 r. powinno to dotyczyć nowych budynków zajmowanych lub będących własnością władz publicznych). Ponadto kraje UE będą musiały zmniejszyć średnie roczne zużycie energii w sektorze budowlanym o co najmniej 16 proc. do 2030 r. i o 20-22 proc. do 2035 r. Można śmiało rzec, że skoro obywatele wymagają, to władza działa. Dobrze wiedzieć, że nie jest to działanie po omacku. Szykuje się oszczędzanie przez wielkie O.

Energetyka jądrowa

Sprawa nie jest prosta, bo niektóre kraje chcą się z energią atomową pożegnać w jak największym stopniu – patrz Niemcy czy Austria – natomiast inne, jak choćby Polska, widzą w atomistyce źródło czystej i taniej energii. W naszym kraju entuzjastów rozwijania energii jądrowej jest 47 proc., podczas gdy średnia dla Wspólnoty wynosi 32 proc. Niezależnie jednak od tego, który wynik rozpatrzymy, trzeba uczciwie przyznać, że Europejczycy w znacznej mierze popierają atom.

Zwłaszcza rozwój SMR-ów, czyli małych reaktorów nuklearnych o maksymalnej mocy 300 megawatów elektrycznych (MWe), które mogą produkować 7,2 mln kWh dziennie. Dla porównania, duże elektrownie jądrowe mają moc ponad 1000 MWe i mogą produkować 24 mln kWh dziennie.

Nie wchodząc za bardzo w technikalia, SMR-y uznaje się za bezpieczniejsze od ich większych krewniaków, a to dzięki wyeliminowaniu szeregu komponentów, zaworów, pomp, rur i kabli, czyli elementów, które mogą ulec awarii.

Czy Unia Europejska wsłuchuje się w głosy swoich obywateli w kwestii atomu? Jak najbardziej! Aby zapewnić pomyślne uruchomienie pierwszych projektów SMR na początku lat 30. XXI w., w lutym 2024 r. Komisja Europejska uruchomiła europejski sojusz przemysłowy na rzecz SMR. [3] 

Od 2021 r. prowadzony jest także program badawczy Euratom [4] (jego zakończenie przewidziano na 2025 r.). Naukowcy związani z programem pracują głównie nad rozwojem zabezpieczeń przed promieniowaniem i bezpiecznym gospodarowaniem odpadami promieniotwórczymi.

Powszechna elektryfikacja

O ile nie mamy jako wspólnota narodów wątpliwości co do tego, że elektryfikacja jest mile widziana w przemyśle, ogrzewaniu budynków i w zasadzie każdym innym aspekcie, o tyle już przypadek transportu, szczególnie transportu samochodowego, wzbudza spore emocje.

A przecież na to wskazali sami obywatele – chcemy elektryfikacji także tej dziedziny życia. Trudno się więc dziwić, że Bruksela podejmuje w tym kierunku śmiałe działania. Unia Europejska wprowadzi zakaz sprzedaży nowych samochodów napędzanych silnikami benzynowymi i diesla od 2035 r.

Wszystkie nowe pojazdy sprzedawane po tej dacie będą musiały być zeroemisyjne. Celem tej decyzji jest przyspieszenie przejścia na elektromobilność oraz ograniczenie emisji CO₂ w sektorze transportu, który odpowiada za znaczną część europejskiego śladu węglowego.

Bruksela przygotowała spory kij na kierowców, ale czy w zanadrzu ma równie okazałą marchewkę? Moim skromnym zdaniem ten pomysł nie ma szans na realizację bez potężnego wsparcia legislacyjnego i finansowego dla kierowców. Podobnie rzecz się ma z pomocą dla rodzimych producentów, którzy muszą rywalizować z tańszymi samochodami elektrycznymi z Chin, ale to już zupełnie inna historia.

Już teraz w 20 państwach członkowskich UE przyznawane są premie finansowe dla nabywców aut elektrycznych, co znacząco obniża ich koszty początkowe. We Francji i Niemczech konsumenci mogą otrzymać do 6000–7000 euro na nowego "elektryka".

O ile jednak to może wystarczyć w dość zamożnych społeczeństwach Starej Piętnastki, to jednak z pewnością nie sprawdzi się na takich rynkach jak Polska czy Rumunia, gdzie siła nabywcza statystycznego Kowalskiego czy Popescu jest znacznie mniejsza. Tutaj Wspólnota będzie musiała postarać się bardziej. Mile widziane są dotacje, wysokie i łatwo dostępne, lecz nie tylko dla nowych, ale też dla używanych aut elektrycznych i hybrydowych.

· Decyzje na następne 5 lat – to przede wszystkim

Europejczycy, oprócz strategicznych i długoterminowych decyzji, które mają przybliżyć nas wszystkich do neutralności klimatycznej do 2050 r., wskazują także na konieczność podjęcia konkretnych kroków już teraz – w perspektywie najbliższych 5 lat. Są to:

·  Wsparcie gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym.

Ludzie nie zapomnieli, że to energia powinna służyć im, nie zaś odwrotnie. W Polsce 62 proc. respondentów, a w całej UE 53 proc. wskazało na konieczność udzielania pomocy finansowej gospodarstwom domowym, które mają trudności z opłacaniem rachunków za energię. A takich jest, niestety, coraz więcej. Cieszy dostrzeżenie tego problemu przez obywateli, teraz czas na oficjeli.

·  Promowanie prosumenckiej produkcji energii odnawialnej

52 proc. Polaków i 50 proc. mieszkańców UE uważa, że obywatele powinni być wspierani w wytwarzaniu i wykorzystywaniu energii z odnawialnych źródeł (OZE). Jak? Respondenci użyli tu dość enigmatycznego sformułowania, że poprzez "środki wsparcia".

Wszyscy wiemy jednak, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o… dotacje. Europejczycy chcą zakładać swoje minielektrownie, np. fotowoltaikę na dachach domów jednorodzinnych, które wyprodukują z jednej strony zieloną energię, a z drugiej pomogą obniżyć rachunki. I liczą w tym względzie na pomoc finansową z Brukseli.