Bardziej eko w domu i w pracy. Co robimy, by zużywać mniej prądu?

Michał Rosiak

Dążenie do ograniczenia zużycia energii elektrycznej to nie tylko troska o domowy budżet, ale też krok w kierunku ochrony środowiska. Jak pokazuje badanie Eurobarometru, mieszkańcy UE, w tym Polacy, podejmują szereg działań, by oszczędzać energię. Bo nawet drobne zmiany w codziennych nawykach mogą przyczynić się do istotnych oszczędności.

Dom, czyli oszczędności małe i te większe

Europejczycy widzą potrzebę mniejszego zużywania energii i nie oglądają się na innych. Działają sami – według danych Eurobarometru aż 32 proc. Polaków i 44 proc. wszystkich obywateli UE podjęło w ostatnich pięciu latach kroki związane z energooszczędnością we własnym domostwie. I nie chodzi tu o wyłączenie urządzeń z gniazdek czy gaszenie za sobą światła. Jasne, takie drobne czynności też mają znaczenie, ale Europejczycy w wielu przypadkach idą o krok lub nawet kilka kroków dalej.

69 proc. rodaków i 49 proc. obywateli Unii Europejskiej zainwestowało własne środki w termoizolację dachów, ścian okien i podłogi. 25 i 22 proc. (dane będziemy podawać zawsze w kolejności dla Polski i całości UE) kupiło panele fotowoltaiczne, a 15 i 27 proc. wymieniło stary bojler. Odpowiednio 10 i 13 proc. zdecydowało się nawet na instalację ekologicznych pomp ciepła, a 5 i 11 proc. zleciło wykonanie audytu energetycznego dla swojego budynku mieszkalnego. Jak widać, sporo się w tym temacie dzieje. Wymieniamy technologie grzewcze, izolujemy nasze mieszkania i domy, a nierzadko decydujemy się na odnawialne źródła energii.

Szczególnie interesująca wydaje się ta ostatnia opcja. Audyt energetyczny to skrupulatna analiza zużycia energii w budynku, przedsiębiorstwie lub instalacji, pozwalająca zidentyfikować sposoby na poprawę efektywności energetycznej. Taki proces dostarcza konkretnych danych i rekomendacji dotyczących działań, które mogą obniżyć zużycie energii oraz zredukować koszty operacyjne (w przypadku przedsiębiorstw), a także wpłynąć na środowisko. Innymi słowy: audyt naświetla, gdzie tej energii ucieka najwięcej i jak temu zapobiec.

Najczęściej audyt energetyczny zamawiany jest przez firmy lub instytucje publiczne, które chcą po prostu zaoszczędzić. Realizowanie go przez osoby prywatne świadczy o dużej świadomości energetycznej/klimatycznej naszych współobywateli. Tym bardziej, że usługa ta nie należy do najtańszych – cena dla budynków jednorodzinnych na polskim rynku waha się pomiędzy 900 a 1800 zł, natomiast dla budynków wielorodzinnych to już 2000-3000 zł. Cóż można rzec – chapeau bas!

Europejczycy widzą potrzebę mniejszego zużywania energii i nie oglądają się na innych. Działają sami – według danych Eurobarometru aż 32 proc. Polaków i 44 proc. wszystkich obywateli UE podjęło w ostatnich pięciu latach kroki związane z energooszczędnością we własnym domostwie. I nie chodzi tu o wyłączenie urządzeń z gniazdek czy gaszenie za sobą światła. Jasne, takie drobne czynności też mają znaczenie, ale Europejczycy w wielu przypadkach idą o krok lub nawet kilka kroków dalej.

69 proc. rodaków i 49 proc. obywateli Unii Europejskiej zainwestowało własne środki w termoizolację dachów, ścian okien i podłogi. 25 i 22 proc. (dane będziemy podawać zawsze w kolejności dla Polski i całości UE) kupiło panele fotowoltaiczne, a 15 i 27 proc. wymieniło stary bojler. Odpowiednio 10 i 13 proc. zdecydowało się nawet na instalację ekologicznych pomp ciepła, a 5 i 11 proc. zleciło wykonanie audytu energetycznego dla swojego budynku mieszkalnego. Jak widać, sporo się w tym temacie dzieje. Wymieniamy technologie grzewcze, izolujemy nasze mieszkania i domy, a nierzadko decydujemy się na odnawialne źródła energii.

Szczególnie interesująca wydaje się ta ostatnia opcja. Audyt energetyczny to skrupulatna analiza zużycia energii w budynku, przedsiębiorstwie lub instalacji, pozwalająca zidentyfikować sposoby na poprawę efektywności energetycznej. Taki proces dostarcza konkretnych danych i rekomendacji dotyczących działań, które mogą obniżyć zużycie energii oraz zredukować koszty operacyjne (w przypadku przedsiębiorstw), a także wpłynąć na środowisko. Innymi słowy: audyt naświetla, gdzie tej energii ucieka najwięcej i jak temu zapobiec.

Najczęściej audyt energetyczny zamawiany jest przez firmy lub instytucje publiczne, które chcą po prostu zaoszczędzić. Realizowanie go przez osoby prywatne świadczy o dużej świadomości energetycznej/klimatycznej naszych współobywateli. Tym bardziej, że usługa ta nie należy do najtańszych – cena dla budynków jednorodzinnych na polskim rynku waha się pomiędzy 900 a 1800 zł, natomiast dla budynków wielorodzinnych to już 2000-3000 zł. Cóż można rzec – chapeau bas!

Oszczędzanie energii w pracy – tu jest naprawdę nieźle

43 proc. rodaków i 41 proc. reprezentantów wszystkich narodów UE w ciągu ostatnich 5 lat zmieniło w jakikolwiek sposób swoje nawyki związane z energooszczędnością w miejscu pracy. Niestety, ankieterzy nie dostarczyli nam wiedzy o tym, o jakie zmiany chodziło respondentom. Możemy się ich jedynie domyślać. Na szczęście publicznie dostępne są dane, które rzucają na to zagadnienie nieco więcej światła (z energooszczędnych świetlówek, rzecz jasna). Zarówno z punktu widzenia szeregowych pracowników, jak i zarządów zatrudniających ich przedsiębiorstw.

Z raportu "Życie i praca w Europie 2021" jasno wynika, że pandemia COVID-19 znacząco przyspieszyła wdrażanie pracy zdalnej oraz hybrydowej. Dzięki ograniczeniu liczby pracowników obecnych fizycznie w biurach zmniejsza się zapotrzebowanie na energię potrzebną do oświetlenia, ogrzewania lub chłodzenia dużych budynków biurowych. Dane pokazują, że ten model pracy może prowadzić do trwałych oszczędności energetycznych w sektorze usług.

Ponadto europejskie firmy inwestują w energooszczędne technologie w miejscach pracy. Przykłady obejmują instalację oświetlenia LED, czujników ruchu do automatycznego wyłączania światła, a także modernizację systemów ogrzewania i klimatyzacji, aby były bardziej efektywne energetycznie.

Co powinno jednak szczególnie cieszyć, wiele organizacji wprowadza programy i kampanie edukacyjne, mające na celu zwiększenie świadomości pracowników na temat oszczędzania energii. Należy do nich np. wyłączanie urządzeń biurowych po zakończeniu pracy, wykorzystywanie energooszczędnych sprzętów czy ograniczenie zbędnego korzystania z klimatyzacji.

Dokument wspomina też o wykorzystaniu najnowocześniejszych technologii w obszarze zarządzania biurami (ang. Building Management Systems, BMS), które automatycznie kontrolują zużycie energii w zależności od potrzeb, takich jak liczba osób przebywających w budynku. Na takie rozwiązania mogą pozwolić sobie oczywiście najwięksi biznesowi gracze, ale to i tak krok w dobrą stronę.

Z kolei w raporcie "Jak oszczędzamy energię w miejscu pracy?" możemy znaleźć informacje, że odsetek polskich pracowników z sektora MŚP ograniczających zużycie energii wzrósł z 58 proc. w 2008 r. do 91 proc. w 2012 r. Od tamtego czasu świadomość społeczna w obszarze ekologii, ochrony klimatu i oszczędzania energii znacząco wzrosła – pozostaje mieć nadzieję, że jesteśmy już blisko 100 proc.

Dlaczego nie oszczędzamy energii?

Pomimo że coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z konieczności oszczędzania energii, istnieją powody, które skutecznie powstrzymują niektórych przed wprowadzeniem odpowiednich zmian. Bariery te różnią się nieco między Polakami a ogółem mieszkańców Unii Europejskiej, ale w obu przypadkach kluczową rolę odgrywają, a jakże, finanse i kwestie techniczne.

Dla 54 proc. Polaków i 50 proc. Europejczyków brak środków finansowych był najważniejszym powodem rezygnacji z działań ograniczających zużycie energii. Kosztowne inwestycje, takie jak wymiana systemów grzewczych, izolacja budynków czy instalacja paneli fotowoltaicznych, są poza zasięgiem wielu gospodarstw domowych. Choć dostępne są programy wsparcia, część osób nie ma wiedzy na ich temat lub nie spełnia wymogów formalnych​.

Co jeszcze możemy wymienić wśród przeszkód? Aż 24 proc. Polaków i, uwaga, 36 proc. Europejczyków jako przyczynę wskazało brak możliwości podejmowania takich działań, ponieważ decyzja leżała po stronie właściciela lokalu lub współwłaścicieli budynku.

Możemy tylko zgadywać, skąd tak duża rozbieżność pomiędzy naszym krajem a średnią unijną, ale najprawdopodobniej wynika to z faktu, że w Polsce – oraz wielu innych państwach w środkowo-wschodniej części kontynentu – zdecydowanie więcej gospodarstw domowych funkcjonuje w budynku własnościowym, natomiast na zachodzie Europy dominuje model najmu nieruchomości.

Zgodnie z danymi Eurostatu, najwyższy odsetek populacji mieszkającej we własnym domu jest w Rumunii (96 proc.) i na Słowacji (94 proc.). Polska plasuje się na 6. miejscu w Europie z wynikiem 87,3 proc. Jedynym krajem Wspólnoty, w którym wynajmujący przeważają nad właścicielami nieruchomości, są Niemcy, gdzie tylko 47,6 proc. społeczeństwa posiada swoje domy i mieszkania. To także ostatnie miejsce w całym zestawieniu. Jako ciekawostkę możemy podać fakt, że nienależąca do UE Szwajcaria jeszcze ten wynik podkręciła – tam tylko 42,6 proc. narodu mieszka "na swoim".

Inną przeszkodą na drodze do energooszczędnych poczynań jest… brak czasu. Na taki argument powołało się 13 proc Polaków i 9 proc. mieszkańców Unii. Cóż, inwestycje, takie jak ocieplenie budynku czy wymiana źródła ogrzewania, wymagają zaangażowania, koordynacji z wykonawcami i organizacji pracy. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić – trzeba to zrozumieć i uszanować.

Co jeszcze? W przypadku 13 proc. Polaków i 8 proc. Europejczyków kłodami, które zły los rzuca pod nogi postępu i energooszczędności, są szeroko rozumiane ograniczenia techniczne. Dotyczy to głównie starszych budynków, które ze względu na swój wiek, zabytkowy charakter lub specyfikę konstrukcyjną nie mogą zostać poddane modernizacji energetycznej.

Przykładem może być niemożność montażu paneli słonecznych na dachu ze względu na jego strukturę, przepisy konserwatorskie​ czy metrykę nieruchomości. Weźmy pod lupę to ostatnie zagadnienie. Okazuje się bowiem, że mieszkamy w dość wiekowych budynkach. I są na to twarde dane – w wielu powiatach na tzw. Ziemiach Odzyskanych odsetek ludności polskiej mieszkającej w starych poniemieckich budynkach wynosi ponad 40 proc., a w rekordowym pod tym względem powiecie ząbkowickim to ponad 65 proc.! Im dalej na wschód, tym lepiej, czyli bardziej współcześnie, ale liczby te pokazują skalę problemu.

Na koniec jednak coś krzepiącego dla idei energooszczędności i, idąc dalej, neutralności klimatycznej. Tylko 5 proc. Polaków nie widzi sensu we wdrażaniu zmian i oszczędzaniu energii. Dla całej Unii Europejskiej nie mamy takich danych.

Miejmy jednak nadzieję, że akurat te 5 procent respondentów ankieterzy dopadli wcześnie rano, jeszcze przed pierwszą kawą, a ich odpowiedzi były po prostu na wskroś przekorne (czyt. arcypolskie) – bo energię oszczędzać przecież warto. I kropka.