Inwestycje w OZE czy wielkie oszczędzanie? Tego chcą Europejczycy

Michał Rosiak

Europejczycy chcą zielonej rewolucji, lecz na własnych zasadach – niższe rachunki za prąd, bezpieczeństwo energetyczne, inwestycje w OZE i oszczędzanie energii we wszystkich dziedzinach życia to ich priorytety. Przyjrzyjmy się im bliżej. Priorytetom, nie Europejczykom.

Będzie zielono, będzie taniej?

Obywatele Wspólnoty stoją murem za działaniami unijnych decydentów, które mają uczynić z Europy kontynent zielony, zeroemisyjny i przyjazny środowisku. Blisko 90 proc. zgadza się, że ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i neutralność klimatyczna do 2050 r. to właściwy kierunek.

To poparcie cieszy, ale jeśli wejdziemy w detale, okazuje się, że nie wszyscy postrzegamy zieloną transformację tak samo. Inaczej na cały proces patrzą Niemcy, inaczej Polacy, a zupełnie odmienną postawę prezentują pozostałe kraje.

Gdzie widać największe rozbieżności? Na rynku energetycznym, a konkretniej jego wizji w przyszłości. 40 proc. wszystkich respondentów z badania Eurobarometru jest zdania, że polityka energetyczna UE zapewni mieszkańcom Europy bardziej przystępne ceny energii.

Z największym poparciem dla tej tezy ankieterzy spotkali się w Grecji (51 proc.) i na Litwie (50 proc.). Z najmniejszym w Szwecji (22 proc.) i w Polsce (27 proc.). Polacy częściej (62 proc.) od przeciętnego Europejczyka (53 proc.) byli też zdania, że Unia Europejska powinna skupić się w pierwszej kolejności na zapewnieniu wsparcia finansowego gospodarstwom dotkniętym ubóstwem energetycznym.

Powody takich nastrojów nad Wisłą są dość oczywiste. Rodacy, choć świadomi konieczności i nieuchronności transformacji ekologicznej, nie chcą, aby wiązało się to ze znacznymi wzrostami rachunków za prąd. W tej chwili dzięki działaniom osłonowym ceny wciąż są niższe od rynkowych.

Zresztą na podwyżki nas po prostu nie stać. Jak możemy przeczytać w raporcie "Poverty Watch 2024. Monitoring ubóstwa i polityki społecznej przeciw ubóstwu w Polsce 2023-2024", w skrajnym ubóstwie nad Wisłą żyje aż 6,6 proc. społeczeństwa, czyli 2,5 mln osób. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych określa poziom skrajnego ubóstwa dla jednoosobowego gospodarstwa domowego na 913 zł miesięcznie.

Prawdziwą skalę problemów ujawnia jednak inna statystyka. W tym samym dokumencie możemy znaleźć informację, że 46 proc. Polaków (17,3 mln ludzi) zostało sklasyfikowanych jako żyjący w strefie wykluczenia społecznego – za mniej niż 1711 zł miesięcznie w przypadku jednoosobowych gospodarstw domowych.

Nie może zatem dziwić fakt, że, owszem, Polacy popierają wszelkie ruchy na rzecz ochrony klimatu i wyższej jakości życia, ale przy okazji obawiają się zrujnowania domowych budżetów.

Zielona transformacja szansą na innowacje i miejsca pracy

Aż 78 proc. Europejczyków uważa, że działania na rzecz klimatu to szansa na pobudzenie technologicznej innowacyjności dość skostniałych europejskich gospodarek i stworzenie nowych miejsc pracy. Co ciekawe, w Polsce podobnego zdania jest 81 proc. ankietowanych.

Czy rzeczywiście ochrona środowiska, innowacje i nowe miejsca pracy idą ze sobą w parze? Dynamicznie rozwijający się sektor OZE pokazuje, że właśnie tak to może wyglądać.

Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej w swoim najnowszym raporcie – dane za 2023 r. – podaje, że w ciągu 12 miesięcy na całym świecie przybyło 2,5 mln miejsc pracy związanych z OZE. W znacznej większości są to stanowiska specjalistyczne.

Aktualnie zatrudnienie znajduje w tym sektorze, w ujęciu globalnym, 16,2 mln osób (13,7 mln w 2022 r.), z czego aż 7,4 mln to Chińczycy, a 1,8 mln to pracownicy z UE. W Starym Kontynencie drzemią zatem zarówno niewykorzystany potencjał, jak i przestrzeń na rozwój.

Większa niezależność od krajów trzecich

Ponad 76 proc. respondentów w Europie wskazuje, że inwestycje w OZE są niezbędne, aby zmniejszyć zależność od dostaw surowców spoza Wspólnoty. W samej Polsce odsetek podobnie myślących osób jest bardzo zbliżony – wynosi 77. proc.

Wydaje się, że po 2022 r. prawie wszyscy zauważyli, że opieranie polityki energetycznej UE na zewnętrznych dostawcach nie doprowadzi do niczego dobrego, a Europa powinna prowadzić samodzielną i jednocześnie jak najbardziej samowystarczalną politykę energetyczną. Bezpieczeństwo – nawet to energetyczne – nie jest dane raz na zawsze, trzeba o nie zawalczyć.

Dzieli nas podejście do atomu

Być może wynika to z faktu, że w Polsce na upragnioną elektrownię atomową czekamy od dekad, ale wykazujemy się znacznie większym poparciem dla rozwoju energetyki jądrowej w porównaniu z innymi narodami UE. Dla Polaków to czysta energia, która może prowadzić bezpośrednio do zakładanych celów środowiskowych, ale nie wszyscy się z tym punktem widzenia zgadzają.

Z danych Eurobarometru wynika, że 47 proc. ankietowanych z Polski wskazuje rozwój energii jądrowej jako jeden z priorytetów w dążeniu do neutralności klimatycznej. Dla porównania, średnia unijna wynosi jedynie 32 proc.

To stawia nasz kraj w czołówce państw wspierających technologie jądrowe, co może wynikać z potrzeby posiadania stabilnego i bezemisyjnego źródła energii, szczególnie w kontekście zmniejszania zależności od paliw kopalnych. Na przeciwnym biegunie znajdują się kraje takie jak Niemcy czy Austria, które w ostatnich latach odchodziły od atomu.

Czy chcemy zaciskać pasa?

W dużym skrócie – tak! Jednym ze środków, jakie zdaniem badanych Europa powinna zastosować w drodze do osiągnięcia celów klimatycznych, jest bardzo mocne ograniczenie zużycia energii. Wskazało na to 54. proc Europejczyków i 48 proc. Polaków.

Chcemy szukać oszczędności w przemyśle, transporcie, budownictwie, procesach cyfrowych, ogrzewaniu i chłodzeniu budynków. Innymi słowy, dążymy do tego, żeby otaczająca nas technologia była jak najbardziej energooszczędna.

A czy jesteśmy skłonni do osobistych poświęceń? Czy dbamy o to, aby oszczędzać energię także w skali mikro? Wydaje się, że dla znacznej części społeczeństwa w Europie odpowiedzi na te pytania są twierdzące. W ciągu ostatnich 5 lat 19 proc. Polaków i 27 proc. Europejczyków "w dużym stopniu" zmieniło swoje domowe nawyki w obszarze energooszczędności. "W pewnym stopniu" domowe nawyki zmieniło odpowiednio 53 proc. i 50 proc. badanych z obu grup.

Nieco gorzej nam idzie wdrażanie energooszczędnych nawyków w pracy – w analogicznym okresie tylko 11 proc. Europejczyków i 9 proc. polskich badanych "w dużym stopniu" udało się wdrożyć nawyki, o których możemy powiedzieć, że są energooszczędne. Na poziomie "pewnego stopnia" zmian jest znacznie lepiej – to kolejno 30 i 34 proc.

Czasem pięknie się różnimy

Odpowiadając zatem na pytanie zawarte w tytule, obywatele Unii Europejskiej chcą i oszczędzania, co sami udowadniają swoim codziennym postępowaniem, i inwestycji w odnawialne źródła energii. Z tym ostatnim obszarem wiążą spore nadzieje na zwiększenie innowacyjności unijnej gospodarki, a twarde dane potwierdzają ich optymizm.

Europejczycy zauważają też konieczność zwiększenia niezależności energetycznej Wspólnoty – optymalnie, gdyby udało się to osiągnąć dzięki inwestycjom w technologię OZE.

Dzielą nas za to kwestie energetyki jądrowej, do której najbardziej pozytywnym podejściem wyróżniamy się my, Polacy, a także nadzieje i obawy związane z wpływem zielonej transformacji na wysokość rachunków za energię. Niższych opłat spodziewają się m. in. Grecy, natomiast "rachunków grozy" poważnie boją się, cóż, Polacy.